Biegłam przez jasno oświetlone korytarze
szkoły najszybciej, jak potrafiłam. Moje długie włosy powiewały za mną swobodnie.
Była niedziela. Jedyny dzień bez nauki. Ubrana w najzwiewniejszą z białych sukienek
z gracją wymijałam wszystkie napotkane osoby po drodze. Niedawno skończyło się
śniadanie, więc natykałam się na inne uczennice chodzące tam i z powrotem.
Jedne próbowały udawać ptaki, czytały książki, uczyły się zaklęć. Zwykły dzień
powtórek przed kolejnym tygodniem nauki. Jednak nie dla mnie, ja biegłam przez
akademię tak szybko, jak mi na to pozwalały kręte korytarze. Kierowałam się w
stronę najwyżej położonych pokoi. Należały one do najstarszych uczennic, które
kończyły naukę, albo były tuż po ukończeniu i czekały na przydział obowiązków.
W jednej z tych komnat mieszkała moja bliska znajoma. Nie tak bliska jak Haku,
ale i tak bliższa niż moje rówieśniczki. Może z tego względu, że ona już
została Divą? Strasznie chce być taka jak ona!
Bez pukania otworzyłam jej drzwi i weszłam do
środka.
„Mizki! To prawda?! To prawda, co mi mówiła
Haku? To mów jak było? Opowiadaj, opowiadaj!”
„Och… nie zrozumiesz…” – zaczęła się
niepewnie wykręcać.
Mizki ma krótkie brązowe włosy. Jest wysoka i szczupła. Jej
ruchy są bardzo płynne, a głos melodyjny. Zawsze ubierała się w suknie w
odcieniach różu i dziś nie zrobiła wyjątku. Jej widok był dla mnie największą
inspiracją. To tak powinna wyglądać
śpiewaczka smoka, myślałam za każdym razem, gdy się spotykałyśmy.
„Nie daj się prosić… Wyrocznia wezwała Cię do
siebie z samego rana! Nie jestem już mała!”
„Ale nadal tak się zachowujesz” – powiedziała
łagodnie kładąc mi swoją na dłoń na głowie. – „Do niektórych spraw trzeba
dorosnąć…”
„Migasz się, migasz się, migasz się!” –
Wykrzyczałam skacząc jej po łóżku. – „Powiedz, jak było no… chce wiedzieć! Chcę
poczuć tą atmosferę! Poza tym jak ona wygląda? Wiesz, tak z bliska… to musiało
być przeżycie, prawda? Och… spotkanie z Wielką Wyrocznią to musi być coś… a do
tego wyjeżdżasz… Haku mi powiedziała, że odsyłają Cię do starego pałacu. To
prawda? Jedziesz TAM? Powiedz, no… Mizki, nie bądź taka! Powiedz mi… proszę…”
„Ech… po pierwsze” – wskazała na mnie palcem
wskazującym – „to schodź z tego łóżka, bo je zarwiesz i nie daj smokowi coś
pognieciesz. No cóż Ci mogę powiedzieć moja droga… spotkanie się sam na sam z
Jej Wysokością jest naprawdę dużym przeżyciem… to coś niesamowitego.” –
Powiedziała z uśmiechem do mnie. – „Co jeszcze… Ah, Haku Cię nie okłamała i
wybieram się TAM, ale nie wiem, czy jest się z czego cieszyć…”
„Jak to nie?” – Zdziwiłam się jej ostatnim
słowom. – „Przecież wszystkie marzymy, aby TAM się dostać… tak blisko NIEGO…
nie ma nic lepszego, chyba niż to prawda? Spełnienie się naszych marzeń…”
„Och, Rin… tak, masz rację.” – Powiedziała
kładąc swoją głowę na mojej i przytulając mnie do swojego boku. Obie
siedziałyśmy na sofie pod oknem. – „Nie ma nic cenniejszego i lepszego niż
oddanie się wyroczni i przeznaczeniu Divy. Tak, kochana… nie ma nic ważniejszego.
Dąż do tego celu, a kiedyś pewnie się tam spotkamy.” – Powiedziała odsuwając
się ode mnie. Jej oczy były całe zaszklone.
„Na pewno się spotkamy! Zobaczysz, więc nie
ma co się smucić… znowu się zobaczymy~!” – Powiedziałam uśmiechając się do
niej. Posiedziałam z nią jeszcze trochę, a potem wróciłam do swojego pokoju.
***
Gdy dziewczynka wyszła z mojego pokoju,
zamknęłam za nią drzwi na klucz i opadłam zmęczona na łóżko. Przysłoniłam sobie
oczy jedną ręką, a drugą położyłam wzdłuż tułowia.
„Nie ma nic cenniejszego, tak?” – Zapytałam
sama siebie ze ściśniętym gardłem. Przygryzłam lekko wargi i zgięłam obie
dłonie w pięści. Jednak to nie pomogło. Łzy spłynęły mi jak rwące potoki chwilę
potem. Nic nie było w stanie ich zatrzymać. Przewróciłam się na drugą stronę i
ukryłam twarz w poduszkach.
Cały czas miałam przed oczami przeplatające
się sceny. Nagana Wyroczni, rozmowa z Yuumą, ból spowodowany JEJ gniewem,
radość z bycia razem… wszystkie tak sprzeczne emocje łączyły się w jeden nut w
mym sercu i głowie. Działo się to tak szybko i chaotycznie, że wraz z zachodem
słońca poczułam jak straciłam wszystko. Podchodząc do okna i spoglądając na
znikającą czerwoną kulę czułam się pusta. Kiedyś najbardziej lubiłam śpiewać o
tej porze. Jednak tym razem ani jedna nuta nie chciała się wydobyć ze mnie.
Spuściłam delikatnie głowę.
Wraz z zachodem słońca straciłam całe swoje
życie.
***
„No, no, no… żeś się doigrał stary.”
„Mieliście czatować.”
„I siedzieliśmy z Gakupo w krzakach, ale nie
moja wina, że stróże to jak cienie są… ale lepiej powiedz co się teraz z Tobą
stanie.” – Powiedziałem siedząc na jego łóżku spoglądając na pakującego się
przyjaciela.
„Eh… gorszej przyszłości mieć nie możemy.” –
Yuuma głośno westchnął, ale nie dokończył myśli.
„To znaczy?” – Gakupo zapytał znad swoich
notatek. Że też on może się uczyć… że
CHCE mu się uczyć…
„Rozdzielają nas.” – Odpowiedział śmiertelnie
poważnie. Jego twarz zwykle o wiele weselsza od mojej miała grobowy wyraz
twarzy.
„A dokładniej?”
„Mizki zostaje wysłana do starego pałacu, a
mnie awansowali. Od jutra uczę się w komnatach dla zakonników.”
Szczęka mi opadła.
„Czegoś nie rozumiem” – odezwał się rzeczowo
Gakupo odkładając zeszyt. Okazało się, że był to szkolny regulamin. On na serio
przejął się naszymi prawami?! – „Według tego co wiem… to powinni was wydalić ze
szkoły… a tym czasem nadal was będą trzymać…”
„Gdyby ich wyrzucili zrobili by im
przyjemność” – odparłem ciężko wzdychając – „nasze dwa gołąbki tego najbardziej
by pragnęły. Spokojnego życia wśród pospólstwa. Jednak Wyrocznia ich
wyprzedziła o kilka kroków i rozdzieliła na zawsze. Zapamiętaj jedno Gakupo” –
podniosłem wskazujący palec do góry i stanąłem tyłem do okna – „gdy ktoś raz
zostanie zakonnikiem już nigdy nie zrzuci kapłańskiej togi, a dziewczyna w
starym pałacu… to martwa dziewczyna.” – W pokoju zapadła śmiertelna cisza.
***
Następnego ranka nie było słońca. Zamiast
błękitnego nieba widziano czarne jak smoła chmury, które co jakiś czas wyrzucały
z siebie świetlne serpentyny. Grzmoty przypominające przerzucanie odległych
gór. Trzepot niebezpiecznych skrzydeł, uderzenie potężnego ogona… pogoda dawała
wyraźne znaki, że coś jest nie tak.
Do bogato zdobionej karocy, ubrana w ciemny
płaszcz mający chronić od deszczu, wsiadała wysoka kobieta. Głowę miała pochyloną,
a gdyby ktoś spojrzałby na jej twarz zobaczyłby martwe oczy w kolorze chmur na
niebie. Nic nie mówiła, nie wykonywała żadnych dodatkowych gestów. Nawet nie
obejrzała się za siebie, gdy pojazd ruszył. Nie miała ochoty tam patrzeć. Nie
chciała tam patrzeć. Chciała tylko jednego – zapomnieć, że miała kiedyś życie,
uczucia i bliskich.
Towarzyszyła jej w podróży inna kobieta. Ona
z kolei była ubrana w srebrno-czerwoną zbroję rycerską. Jej brązowe oczy
patrzyły na towarzyszkę w płaszczu z obojętnością, która skrywała współczucie. Miała
ona dwie misje. Pierwsza – odeskortować bezpiecznie śpiewaczkę, a drugim celem
było sprowadzenie do pałacu głównodowodzącej kobiecą strażą.
Zmiany wisiały w powietrzu. Tak samo
gwałtowne, jak burza szalejąca na zewnątrz.
***
„Jest
blisko.”
Odezwała się głębokim, spokojnym głosem
niebieskowłosa kobieta. Służące wystraszone jej nagłymi słowami zastygły w
bezruchu.
„Czas się zbliża ku końcowi. Ta burza mówi
wszystko.”
Kobieta nawet nie spojrzała w kierunku przestraszonych
dziewcząt. Jej myśli były daleko, a jednocześnie tuż obok wszystkich zebranych.
„Ile lat rządzę tak tego nie czułam. Tego
palącego pragnienia… jeszcze chwila. Jeden moment.”
Otworzyła z rozmachem szklane drzwi i wyszła
na taras wznosząc ręce ku górze. Na zewnątrz szumiała burza. Służki od razu
ruszyły za nią.
„Nasz raj się zbliża.”
--------------------------------------------------------------------------------------
Jej~ to już szósty rozdział! Jeszcze trochę i zaczniemy drugą część... Czekam na wasze komentarze ^^
*Czekanie na Lena, ciąg dalszy*
OdpowiedzUsuńEj, fajnie było. Chociaż to takie smutne. Z Yuumą i Mizki. A Rin, mały naiwniak xD Chociaż czy powinno się tak to nazwać... Nieważne.
DLACZEGO ZAKONNIK?! NIKT ICH NIE KOCHA! Eee... O czym to ja...?
W każdym razie podobało mi się, ale mam do ciebie troszkę żal xD
Mikuśna oczywiście tajemnicza :v