Informacja

19.03.2016

Aktualny stan opowiadań:
(nie wymienione opowiadania są zakończone)

* Bad End Night - rozdział pierwszy (postęp: 2/10 gotowa)
* Dolls - 4 rozdziały
* Synchronicity ~ Another Story - 8 rozdziałów
* KHR! Yui - 1 rozdział

Pozdrawiam,
Anastia

środa, 11 lutego 2015

ProloG ~ PierwszA NoC

Moje pierwsze tłumaczenie czegoś z angielskiego, co ma większy sens logiczny niż przeciętna piosenka xD Tak więc... miłego czytania!
------------
Trzask – głośny dźwięk rozniósł się po pokoju, gdy otworzyła drzwi. Bawiący się ludzie powoli odwrócili twarze w tamtym kierunku. Jedna osoba, trzymająca kufle piwa w obu rękach miała już całą czerwoną twarz, lecz wciąż piła; druga, sympatyzująca z pijanym przyjacielem; trzeci zaabsorbowany dyskusją ze świecącymi oczami od ekscytacji; jego rozmówca próbujący go słuchać; jedna osoba ze zgromadzonych tańczyła, inna śpiewała, a ostatnia cicho sączyła napój z kieliszka.

Młodzi, będący tuż przy drzwiach, którzy jeszcze przed chwilą zajmowali całą trzyosobową kanapę ciesząc się relaksem i winem, zaraz po zauważeniu jej przybycia wstali aby ją powitać.

- Spóźniłaś się. Co powiesz na toast za nasz pierwszy dzień? Widzisz, zaczęliśmy już świętować…
- …

Stała w ciszy, nie wypowiadając ani jednego słowa. Młodzi w dobrej wierze napełnili pusty kieliszek winem i zaprosili ją gestem do siebie.

- Jak przystało na odtwórczynię głównej roli, przyszłaś odpowiednio późno. Proszę, tu jest Twój kieliszek. Chodź, wznieśmy razem toast!

Kieliszek, który dostała był pełen pysznego, czerwonego wina. Ostrożnie przyjrzała się falującemu, czerwonemu płynowi w jej ręku. Stała cicho w miejscu, trzymając jedynie swój kieliszek, pozostali – widząc tak dziwne zachowanie – spojrzeli w jej kierunku. Ich spojrzenia były miłe, pełne oczekiwań i optymizmu. Mocno zamknęła swoje oczy i zdecydowanie jednym łykiem wypiła cały płyn, do ostatniej kropelki.

- Ah, o to nasza odtwórczyni głównej roli! Chodźcie tu wszyscy! Czemu tak szybko opróżniliście kieliszki?

Nie znajdując żadnej ujmy w jej pustym kieliszku przed toastem, upity, młody mężczyzna o czerwonej już twarzy i naturalnym dobrym uśmiechu… to ktoś zdający sobie sprawę ze swojej pozycji lidera w grupie i mocą do rozkazywania innym.

- Możemy również usłyszeć od niej jakieś słowo?

Wszyscy obecni zgromadzili się wokół niej.

- …Nie powiecie mi prawdy?
- Prawdy…?

Wesoły, pijący lider, spojrzał niepewnie w jej oczy i mrugnął kilkakrotnie.
- Ten list… mówi prawdę o tej sztuce.

To mówiąc podniosła do twarzy lewą rękę z listem, atmosfera natychmiast przygasła. Nie zmieniając wyrazów swych twarzy, z dokładnie takimi samymi uśmiechami, jak przed chwilą wszyscy wpatrywali się w nią. Bez zmiany emocji, bez mrugnięcia, ze wstrzymanymi oddechami nie zmieniali pozycji, rozmyślając o jej możliwej reakcji. Po długiej ciszy, kobieta o poważnym wyglądzie powoli odłożyła kufle na stół i powiedziała:

- Powiedz mi, co rozumiesz przez… prawdę?

W przeciwieństwie do spokojnych słów, jej usta niezauważalnie zdrętwiały.

- Co mamy zrobić… jaki ma zostać odegrany scenariusz.
- I? Jaki to ma być scenariusz?
- …Proszę nie udawał głupiej. Wszystko jest napisane w liście.

Nagle spojrzała na trzymany przez siebie biały list.

- Skąd dokładnie go masz?
- Zostawiliście go na scenie.
- Więc… o czym on mówi? Mogę go zobaczyć na sekundę?

Lider ze srogim spojrzeniem wyglądał całkowicie inaczej niż przed chwilą, odstawił swój kufel i powoli zbliżył się do niej.

- Dobrze wiem, że znasz zawartość, więc nie muszę Ci go pokazywać! Jeżeli ten list mówi prawdę, to czy to wszystko nie jest czystą profanacją jego osoby?
- !

W momencie, w którym wymówiła słowo profanacja, wszyscy oprócz niej zrobili się strasznie nerwowi. Widząc ich reakcję zakryła swoje usta ręką. Nie chcąc spojrzeć komukolwiek w oczy, powoli odwróciła wzrok i złapała się za głowę.

- A więc… to prawda… czuję się… okropnie. Dlaczego…

Kilkakrotnie otwierała usta, aby coś powiedzieć, lecz z niepewności urywała w pół zdania nie kończąc żadnej linijki. Krótko potem mężczyzna wyglądający na lidera zaczerpnął głosu.

- Tak się po prostu stało. Proszę zrozum, my…
- Nie chcę waszych wymówek! Myślę, że nie jest jeszcze za późno. Proszę, musimy powiedzieć prawdę całemu światu! Jeśli zrobimy to teraz, to może nam się udać. Uważam… nie! Z pewnością uda nam się to zakończyć!
- O czym ty mówisz? Z jakiej racji? Moment, w którym ujawnimy prawdę… nie widzisz, że to będzie koniec nas i całej trupy? – Dorosła kobieta zbliżyła się do niej z twarzą wykrzywioną ze złości.
- Kto mógłby napisać taki list? To ktoś z nas, prawda?

Chłopak rozpierający się na sofie zaczął rozglądać się po pokoju, jakby tego kogoś szukał. Jednak nikt się nie przyznawał. Gdy tylko otworzył swoje usta, aby kontynuować poszukiwanie przestępcy dorosła kobieta podjęła urwany przez nią wątek.

- To nie jest teraz ważne. Ważniejszą sprawą jest to, że nie możemy pozwolić, aby zawartość tego listu ujrzała opinia publiczna. Rozumiecie?
- Naprawdę nie chcecie tego jeszcze raz przemyśleć? Jesteśmy przyjaciółmi i siedzimy w tym razem, co nie? Nikt nie jest wyjątkiem.
- No właśnie! Jeśli zrobimy coś takiego, będzie bardzo źle… hej, przemyślmy to! Proooszę!

Dziewczyna zmartwiony wzrokiem wodziła pomiędzy sobą, a innymi mówiącymi głosami pełnymi lamentu. W końcu w jej oczach zebrały się łzy. Szczęśliwy nastrój przyjęcia prysł, a napięta atmosfera pomiędzy nimi atakowała ją z lewej i prawej. Na zewnątrz deszcz rozpadał się na dobre i można było słyszeć głośne uderzenia kropel. Cała zastygła wpatrując się w czerń za oknem.

Burza słów już opadła i zastąpiła ją cisza. Wtedy, przypomniała sobie o czymś i znowu podjęła temat.

- Um… proszę, posłuchajcie! To naprawdę… Uważam… Naprawdę uważam, że wyjdzie nam to na dobre. Myślę nad idealnym rozwiązaniem! Jednak z pewnych powodów nie mogę wam jeszcze zdradzić szczegółów. Nadal… To z pewnością zadziała!
- Nie ma mowy, aby choć raz świat dowiedział się o zawartości tego listu. Wszystkie nasze marzenia i cała nasza nadzieja znikną. To będzie koniec nas wszystkich…
- Nieprawda! Proszę zaufajcie mi!

Lider wciąż się wahał. Skrzyżował ręce na piersi i wpatrywał się w przestrzeń za nią.

- Więęęc, nie możesz nam zdradzić żadnych szczegółów choćby nie wiem, co? Chciałbym wiedzieć, o wszelkiej możliwości osiągnięcia sukcesu.

Kobieta roztaczająca wokół siebie aurę inteligencji, założyła okulary, po czym mrugnęła kilkakrotnie przypominając sobie, że źle je założyła. Aby ukryć swój błąd błądziła wzrokiem po pokoju.

- Ja… nie mogę jeszcze… tego zrobić.
- Jeszcze? Więc kiedyś będziesz mogła? – Spytał młodzieniec nalewając sobie wina.
- Dajcie mi tylko trochę czasu.
- Trochę czasu i nam wszystko z pewnością wyjaśnisz, co?
- Więc… póki nie spróbuję to się nie dowiem… Muszę potwierdzić kilka spraw… Nie mogę niczego stwierdzić z całą pewnością, ale!

Intelektualna kobieta przewróciła głowę na bok z cichym uch… widocznie wątpiła w takie wytłumaczenie.

- Nie możesz tak po prostu prosić nas o zaufanie nie dając żadnych podstaw do tego.
- Ale ja… dlaczego…

Zwiesiła ze smutkiem głowę pod wpływem wypowiedzi kobiety. W tym samym czasie elegancka kobieta, która spokojnie przyglądała się rozmowie pozostałych wstała świdrując ją wzrokiem.

- Pytasz dlaczego…? Zamierzasz się tego tak kurczowo trzymać? Wiesz, ile wysiłku włożyliśmy, aby dojść tak daleko? Gdzie mielibyśmy znaleźć drugą taką szansę? Nie mogę wam teraz nic powiedzieć, ale pewnego dnia zaczniemy od nowa. Cóż za wspaniała mrzonka. Nikt nie uwierzy w tak samolubne oświadczenie.
- …Prawda. Nie jest to dobre, ale dopóki nie zaprezentujesz nam czegoś wartego zaufania, nie możemy w to wejść. Wahając się nie osiągnęlibyśmy takich efektów. To nie jest gra, wiesz?
- Rozumiem. Ale wszystko co mogę wam teraz powiedzieć to zaufajcie mi!
- Osoba taka jak ty, zapatrzona we własne życie nie zna znaczenia słowa współpraca. Bez doświadczenia z ignorancją wynikającą z nieznajomości tego bezwzględnego świata… cóż za żałosna naiwność!
- Ja… ja nie chciałam… to prawda, że nie mam dużych osiągnięć, ale robię co mogę…

Powtarzając się chwyciła znowu za swoją kieszeń w sukience.

- Nie możecie tego jeszcze raz przemyśleć? Proszę, wciąż mamy…
- Nie zaufamy Ci tylko na podstawie twoich uczuć! Naprawdę jesteś taka głupia?! Brzmisz jakbyś chciała nas na końcu porzucić! Co ty na to? Zdrajczyni!!
- !

Słysząc słowo zdrajczyni otworzyła szerzej oczy i poczuła jak czas się zatrzymuje. Upiorną ciszę przerwał rozchodzący się ryk grzmotu oświetlający zesztywniałe pełne wściekłości twarze zabranych. Zamknęła  swoje oczy, aby coś przemyśleć, po czym powoli je otworzyła i kontynuowała.

- Rozumiem. Wysyłam ten list do mediów.

Wściekłe spojrzenia skupiły się na niej.

- Najpierw myślałam, że po prostu przeczekam wszystkie występy i zaprezentuję to podczas finału ostatniego z nich. Myślałam, że mamy jeszcze czas. Ale nie… jest źle. Prosiłam was, abyście mi uwierzyli i tego nie zrobiliście. Nie mam już nic wam do powiedzenia. Dziękuję za wszystko. Żegnajcie!

Szybko się odwróciła i wybiegła za drzwi. Pozostali po chwili ruszyli za nią wołając, aby się zatrzymała ciągle ją goniąc. Lecz ona nie oglądała się za siebie, biegła tak szybko jak umiała przez tą ciemną, nieoświetloną posiadłość.

- Czekaj! Hej, poczekaj!
- Wy dwoje, biegnijcie schodami wschodnimi i zamknijcie drzwi frontowe oraz tylne! Reszta niech się rozdzieli i przeszukajcie drugie piętro! Zawołajcie innych, jak ją znajdziecie! Jest ciemno, więc nie mogła uciec daleko!
- Zrozumiano!
- Biegnijmy!

Ruszyli zgodnie ze wskazówkami lidera. Podczas ucieczki znalazła drzwi, otworzyła je, a potem zamknęła starając się nie wydać nawet najmniejszego dźwięku. Wstrzymując oddech sięgnęła jeszcze raz do swojej kieszeni i mocno ją ścisnęła. Tup, tup ktoś przeszedł tuż za drzwiami.

- Jesteś tutaj?
- !

Był to głos dorosłej kobiety. Ostrożnie otworzyła drzwi i szybko przebiegła  tuż za kobietą kierując się z powrotem do holu.

- Hej! Tutaj jest! W holu na pierwszym piętrze! Kieruje się do głównych drzwi!

Pozostali, słysząc jej wołanie jeden po drugim ruszyli we wskazane miejsce.
Krótko po tym ona pojawiła się w tamtym miejscu, ale wszystkie drogi jej ucieczki zostały zablokowane. Za sobą miała ścianę, przed sobą dwie pary schodów, z lewej 3, a z prawej 2 osoby.

- Już… dosyć tej ucieczki. Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać. Wróćmy za kulisy. – Lider zrobił krok w jej stronę.
- Odejdź! Mówię poważnie… nie zbliżaj się!

Wpadające przez duże okno z tyłu światło księżyca odbiło się od pięknego, złotego noża. Zmrużyła oczy od jego błysku. Deszcz na zewnątrz ustał. Wysunęła do przodu dłoń z nożem celując w lidera. Jej ciężki oddech rozniósł się echem po holu. Mężczyzna spojrzał w jej kierunku i przełknął nerwowo ślinę.
Pomimo strachu, jaki odczuwał pod wpływem jej groźby, postanowił nie dać tego po sobie poznać i zrobił powoli krok w przód… i jeszcze jeden, zmniejszając dystans pomiędzy nimi. Jego spokojny krok wyglądał, jakby należał do drapieżnika. Widząc to jej ręka delikatnie zadrżała.

List wypadł z jej prawej dłoni i zleciał na dół schodów. Podniósł go chłopiec, który stamtąd, w ciszy wszystko obserwował.

- Mamy list!
- T-to bezużyteczne! Posiadanie tego listu nie zmieni prawdy!

Zacisnęła mocno obie dłonie na rękojeści i zwróciła się w stronę dziewczyny na dole. Dziewczyna poczuła dreszcze ze strachu.

- Czekaj!! Możemy to jeszcze przedyskutować!

Lider rzucił się biegiem na nią. Ona z kolei była zbyt wolna i nie zdążyła go pchnąć, więc mężczyzna złapał nóż w swoje, duże dłonie.

- Puść nóż!
- Nie!

Desperacko próbowała uwolnić swoje ręce z jego uścisku. Powoli i inni dołączyli to walczącej dwójki.

- Puść! Ktokolwiek… pomocy! – Krzyczała oszalała.
- Oh! Nie dobrze, gdyby ktoś podszedł…
- Po prostu się uspokój!
- Nie! Ktokolwiek POMOOOCYY!!!
- Jest zbyt ciemno, aby cokolwiek zobaczyć! Proszę skończ już ten niebezpieczny nonsens!

Nagle przestała stawiać opór. Mężczyzna również przestał. Ale chwilę później zdecydowana rzuciła się na lewo. Nieświadomie przejeżdżając nożem po jego prawym ramieniu, trysnęła świeża krew. Jego twarz skrzywiła się z bólu, a on sam zachwiał się. Zrzuciła go…

- Aaaaaa!!! – Krzyknęła dziewczyna z dołu.

Odwróciła się w prawo i spojrzała w dół. Zobaczyła tam, jak chłopak przytrzymuje za rękę dziewczynę, która usilnie próbowała wbiec po schodach na górę. Postawiła swoją prawą nogę, gotowa do zbiegnięcia po schodach, jednak mężczyzna chwycił jej obie kostki. Za pomocą samej lewej ręki, której nic nie było, starał się ją unieruchomić.

Schody za nią, a przed nią mężczyzna, który trzyma jej obie kostki. Nie potrafiła się uwolnić. Wyglądało to jak przeciąganie liny, ale zorientowała się, że powoli zbliża się do młodego mężczyzny. Pozostali w napięciu, ostrożnie podeszli od tyłu, aby zapewnić mu pomoc.

- Poddaj się… chodź z nami!
- Nie… NIE!
- Dlaczego?! Po prostu porozmawiamy… może wtedy…

Uważnie spojrzała na niego przez chwilę. Jej oczy na nowo zalały się łzami.

- Kto tu jest prawdziwym zdrajcą?! Ja… nie chcę już ufać nikomu z was!

Jego twarz natychmiast skamieniała ze strachu. Ręce rozpaczliwie przebierały w powietrzu, aż w końcu zostały pociągnięte w tył.

-…

Wyciągnął ręku ku niej, a z tyłu kolejne cztery.

Wyciągnęła ku niemu dłonie, nadal trzymając nóż, ale łapała tylko pustą przestrzeń.

Moment, w którym spadała po schodach zdawał się odbywać w zwolnionym tempie, jak również wszyscy zastygli w bezruchu, jak gdyby byli przedmiotami uczestniczącymi w scenie z niekończącego się koszmaru. Leżała bez ruchu, u podstawy schodów z twarzą zwróconą do góry, światło zniknęło z już pustych oczu. W jej klatkę piersiową był głęboko wbity złoty nóż, którego nie puściła do samego końca.

Ciszę w holu przerwały oklaski.
To była pierwsza scena naprawdę tragicznego przedstawienia.

2 komentarze:

  1. Wspaniały prolog. Kiedy dalszy ciąg? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety tłumaczenie idzie mi opornie, więc jeszcze trochę trzeba będzie poczekać >.< gome.

      Usuń