Moje pierwsze tłumaczenie czegoś z angielskiego, co ma większy sens logiczny niż przeciętna piosenka xD Tak więc... miłego czytania!
------------
Trzask – głośny dźwięk rozniósł się po pokoju,
gdy otworzyła drzwi. Bawiący się
ludzie powoli odwrócili twarze w tamtym kierunku. Jedna osoba, trzymająca kufle
piwa w obu rękach miała już całą czerwoną twarz, lecz wciąż piła; druga,
sympatyzująca z pijanym przyjacielem; trzeci zaabsorbowany dyskusją ze
świecącymi oczami od ekscytacji; jego rozmówca próbujący go słuchać; jedna
osoba ze zgromadzonych tańczyła, inna śpiewała, a ostatnia cicho sączyła napój
z kieliszka.
Młodzi,
będący tuż przy drzwiach, którzy jeszcze przed chwilą zajmowali całą
trzyosobową kanapę ciesząc się relaksem i winem, zaraz po zauważeniu jej
przybycia wstali aby ją powitać.
-
Spóźniłaś się. Co powiesz na toast za nasz pierwszy dzień? Widzisz, zaczęliśmy
już świętować…
-
…
Stała w ciszy, nie wypowiadając ani jednego
słowa. Młodzi w dobrej wierze napełnili pusty kieliszek winem i zaprosili ją gestem do siebie.
-
Jak przystało na odtwórczynię głównej roli, przyszłaś odpowiednio późno.
Proszę, tu jest Twój kieliszek. Chodź, wznieśmy razem toast!
Kieliszek,
który dostała był pełen pysznego,
czerwonego wina. Ostrożnie przyjrzała
się falującemu, czerwonemu płynowi w jej
ręku. Stała cicho w miejscu,
trzymając jedynie swój kieliszek, pozostali – widząc tak dziwne zachowanie –
spojrzeli w jej kierunku. Ich spojrzenia były miłe, pełne
oczekiwań i optymizmu. Mocno zamknęła
swoje oczy i zdecydowanie jednym łykiem wypiła
cały płyn, do ostatniej kropelki.
-
Ah, o to nasza odtwórczyni głównej roli! Chodźcie tu wszyscy! Czemu tak szybko
opróżniliście kieliszki?
Nie
znajdując żadnej ujmy w jej pustym
kieliszku przed toastem, upity, młody mężczyzna o czerwonej już twarzy i
naturalnym dobrym uśmiechu… to ktoś zdający sobie sprawę ze swojej pozycji
lidera w grupie i mocą do rozkazywania innym.
-
Możemy również usłyszeć od niej jakieś słowo?
Wszyscy
obecni zgromadzili się wokół niej.
-
…Nie powiecie mi prawdy?
-
Prawdy…?
Wesoły,
pijący lider, spojrzał niepewnie w jej oczy
i mrugnął kilkakrotnie.
-
Ten list… mówi prawdę o tej sztuce.
To
mówiąc podniosła do twarzy lewą rękę z listem, atmosfera natychmiast przygasła.
Nie zmieniając wyrazów swych twarzy, z dokładnie takimi samymi uśmiechami, jak
przed chwilą wszyscy wpatrywali się w nią.
Bez zmiany emocji, bez mrugnięcia, ze wstrzymanymi oddechami nie zmieniali
pozycji, rozmyślając o jej możliwej
reakcji. Po długiej ciszy, kobieta o poważnym wyglądzie powoli odłożyła kufle
na stół i powiedziała:
-
Powiedz mi, co rozumiesz przez… prawdę?
W
przeciwieństwie do spokojnych słów, jej usta niezauważalnie zdrętwiały.
-
Co mamy zrobić… jaki ma zostać odegrany scenariusz.
-
I? Jaki to ma być scenariusz?
-
…Proszę nie udawał głupiej. Wszystko jest napisane w liście.
Nagle
spojrzała na trzymany przez siebie
biały list.
-
Skąd dokładnie go masz?
-
Zostawiliście go na scenie.
-
Więc… o czym on mówi? Mogę go zobaczyć na sekundę?
Lider
ze srogim spojrzeniem wyglądał całkowicie inaczej niż przed chwilą, odstawił
swój kufel i powoli zbliżył się do niej.
-
Dobrze wiem, że znasz zawartość, więc nie muszę Ci go pokazywać! Jeżeli ten
list mówi prawdę, to czy to wszystko nie jest czystą profanacją jego osoby?
-
!
W
momencie, w którym wymówiła słowo profanacja, wszyscy oprócz niej zrobili się strasznie nerwowi.
Widząc ich reakcję zakryła swoje
usta ręką. Nie chcąc spojrzeć komukolwiek w oczy, powoli odwróciła wzrok i złapała
się za głowę.
-
A więc… to prawda… czuję się… okropnie. Dlaczego…
Kilkakrotnie
otwierała usta, aby coś powiedzieć,
lecz z niepewności urywała w pół zdania nie kończąc żadnej linijki. Krótko
potem mężczyzna wyglądający na lidera zaczerpnął głosu.
-
Tak się po prostu stało. Proszę zrozum, my…
-
Nie chcę waszych wymówek! Myślę, że nie jest jeszcze za późno. Proszę, musimy
powiedzieć prawdę całemu światu! Jeśli zrobimy to teraz, to może nam się udać. Uważam…
nie! Z pewnością uda nam się to zakończyć!
-
O czym ty mówisz? Z jakiej racji? Moment, w którym ujawnimy prawdę… nie
widzisz, że to będzie koniec nas i całej trupy? – Dorosła kobieta zbliżyła się
do niej z twarzą wykrzywioną ze
złości.
-
Kto mógłby napisać taki list? To ktoś z nas, prawda?
Chłopak
rozpierający się na sofie zaczął rozglądać się po pokoju, jakby tego kogoś
szukał. Jednak nikt się nie przyznawał. Gdy tylko otworzył swoje usta, aby
kontynuować poszukiwanie przestępcy dorosła kobieta podjęła urwany przez nią
wątek.
-
To nie jest teraz ważne. Ważniejszą sprawą jest to, że nie możemy pozwolić, aby
zawartość tego listu ujrzała opinia publiczna. Rozumiecie?
-
Naprawdę nie chcecie tego jeszcze raz przemyśleć? Jesteśmy przyjaciółmi i
siedzimy w tym razem, co nie? Nikt nie jest wyjątkiem.
-
No właśnie! Jeśli zrobimy coś takiego, będzie bardzo źle… hej, przemyślmy to!
Proooszę!
Dziewczyna
zmartwiony wzrokiem wodziła pomiędzy sobą,
a innymi mówiącymi głosami pełnymi lamentu. W końcu w jej oczach zebrały
się łzy. Szczęśliwy nastrój przyjęcia prysł, a napięta atmosfera pomiędzy nimi
atakowała ją z lewej i prawej. Na
zewnątrz deszcz rozpadał się na dobre i można było słyszeć głośne uderzenia
kropel. Cała zastygła wpatrując się
w czerń za oknem.
Burza
słów już opadła i zastąpiła ją cisza. Wtedy, przypomniała sobie o czymś i znowu
podjęła temat.
-
Um… proszę, posłuchajcie! To naprawdę… Uważam… Naprawdę uważam, że wyjdzie nam
to na dobre. Myślę nad idealnym rozwiązaniem! Jednak z pewnych powodów nie mogę
wam jeszcze zdradzić szczegółów. Nadal… To z pewnością zadziała!
-
Nie ma mowy, aby choć raz świat dowiedział się o zawartości tego listu.
Wszystkie nasze marzenia i cała nasza nadzieja znikną. To będzie koniec nas
wszystkich…
-
Nieprawda! Proszę zaufajcie mi!
Lider
wciąż się wahał. Skrzyżował ręce na piersi i wpatrywał się w przestrzeń za nią.
-
Więęęc, nie możesz nam zdradzić żadnych szczegółów choćby nie wiem, co?
Chciałbym wiedzieć, o wszelkiej możliwości osiągnięcia sukcesu.
Kobieta
roztaczająca wokół siebie aurę inteligencji, założyła okulary, po czym mrugnęła
kilkakrotnie przypominając sobie, że źle je założyła. Aby ukryć swój błąd
błądziła wzrokiem po pokoju.
-
Ja… nie mogę jeszcze… tego zrobić.
-
Jeszcze? Więc kiedyś będziesz mogła? – Spytał młodzieniec nalewając sobie wina.
-
Dajcie mi tylko trochę czasu.
-
Trochę czasu i nam wszystko z pewnością wyjaśnisz, co?
-
Więc… póki nie spróbuję to się nie dowiem… Muszę potwierdzić kilka spraw… Nie
mogę niczego stwierdzić z całą pewnością, ale!
Intelektualna
kobieta przewróciła głowę na bok z cichym uch…
widocznie wątpiła w takie wytłumaczenie.
-
Nie możesz tak po prostu prosić nas o zaufanie nie dając żadnych podstaw do
tego.
-
Ale ja… dlaczego…
Zwiesiła ze smutkiem głowę pod wpływem
wypowiedzi kobiety. W tym samym czasie elegancka kobieta, która spokojnie
przyglądała się rozmowie pozostałych wstała świdrując ją wzrokiem.
-
Pytasz dlaczego…? Zamierzasz się tego tak kurczowo trzymać? Wiesz, ile wysiłku
włożyliśmy, aby dojść tak daleko? Gdzie mielibyśmy znaleźć drugą taką szansę? Nie mogę wam teraz nic powiedzieć, ale
pewnego dnia zaczniemy od nowa. Cóż za wspaniała mrzonka. Nikt nie uwierzy
w tak samolubne oświadczenie.
-
…Prawda. Nie jest to dobre, ale dopóki nie zaprezentujesz nam czegoś wartego
zaufania, nie możemy w to wejść. Wahając się nie osiągnęlibyśmy takich efektów.
To nie jest gra, wiesz?
-
Rozumiem. Ale wszystko co mogę wam teraz powiedzieć to zaufajcie mi!
-
Osoba taka jak ty, zapatrzona we własne życie nie zna znaczenia słowa współpraca. Bez doświadczenia z
ignorancją wynikającą z nieznajomości tego bezwzględnego świata… cóż za żałosna
naiwność!
-
Ja… ja nie chciałam… to prawda, że nie mam dużych osiągnięć, ale robię co mogę…
Powtarzając
się chwyciła znowu za swoją kieszeń
w sukience.
-
Nie możecie tego jeszcze raz przemyśleć? Proszę, wciąż mamy…
-
Nie zaufamy Ci tylko na podstawie twoich uczuć! Naprawdę jesteś taka głupia?!
Brzmisz jakbyś chciała nas na końcu porzucić! Co ty na to? Zdrajczyni!!
-
!
Słysząc
słowo zdrajczyni otworzyła szerzej oczy i poczuła
jak czas się zatrzymuje. Upiorną ciszę przerwał rozchodzący się ryk grzmotu
oświetlający zesztywniałe pełne wściekłości twarze zabranych. Zamknęła swoje oczy, aby coś przemyśleć, po czym powoli
je otworzyła i kontynuowała.
-
Rozumiem. Wysyłam ten list do mediów.
Wściekłe
spojrzenia skupiły się na niej.
-
Najpierw myślałam, że po prostu przeczekam wszystkie występy i zaprezentuję to
podczas finału ostatniego z nich. Myślałam, że mamy jeszcze czas. Ale nie… jest
źle. Prosiłam was, abyście mi uwierzyli i tego nie zrobiliście. Nie mam już nic
wam do powiedzenia. Dziękuję za wszystko. Żegnajcie!
Szybko
się odwróciła i wybiegła za drzwi.
Pozostali po chwili ruszyli za nią wołając,
aby się zatrzymała ciągle ją goniąc. Lecz ona
nie oglądała się za siebie, biegła tak szybko jak umiała przez tą ciemną, nieoświetloną
posiadłość.
-
Czekaj! Hej, poczekaj!
-
Wy dwoje, biegnijcie schodami wschodnimi i zamknijcie drzwi frontowe oraz
tylne! Reszta niech się rozdzieli i przeszukajcie drugie piętro! Zawołajcie
innych, jak ją znajdziecie! Jest ciemno, więc nie mogła uciec daleko!
-
Zrozumiano!
-
Biegnijmy!
Ruszyli
zgodnie ze wskazówkami lidera. Podczas ucieczki znalazła drzwi, otworzyła
je, a potem zamknęła starając się
nie wydać nawet najmniejszego dźwięku. Wstrzymując oddech sięgnęła jeszcze raz do swojej kieszeni i mocno ją ścisnęła. Tup, tup ktoś przeszedł tuż za drzwiami.
-
Jesteś tutaj?
-
!
Był
to głos dorosłej kobiety. Ostrożnie otworzyła
drzwi i szybko przebiegła tuż za kobietą kierując się z powrotem do
holu.
-
Hej! Tutaj jest! W holu na pierwszym piętrze! Kieruje się do głównych drzwi!
Pozostali,
słysząc jej wołanie jeden po drugim ruszyli we wskazane miejsce.
Krótko
po tym ona pojawiła się w tamtym
miejscu, ale wszystkie drogi jej ucieczki
zostały zablokowane. Za sobą miała ścianę, przed sobą dwie pary schodów, z
lewej 3, a z prawej 2 osoby.
-
Już… dosyć tej ucieczki. Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać. Wróćmy za kulisy. –
Lider zrobił krok w jej stronę.
-
Odejdź! Mówię poważnie… nie zbliżaj się!
Wpadające
przez duże okno z tyłu światło księżyca odbiło się od pięknego, złotego noża. Zmrużyła oczy od jego błysku. Deszcz na
zewnątrz ustał. Wysunęła do przodu
dłoń z nożem celując w lidera. Jej ciężki
oddech rozniósł się echem po holu. Mężczyzna spojrzał w jej kierunku i przełknął nerwowo ślinę.
Pomimo
strachu, jaki odczuwał pod wpływem jej groźby,
postanowił nie dać tego po sobie poznać i zrobił powoli krok w przód… i jeszcze
jeden, zmniejszając dystans pomiędzy nimi. Jego spokojny krok wyglądał, jakby
należał do drapieżnika. Widząc to jej ręka
delikatnie zadrżała.
List
wypadł z jej prawej dłoni i zleciał na
dół schodów. Podniósł go chłopiec, który stamtąd, w ciszy wszystko obserwował.
-
Mamy list!
-
T-to bezużyteczne! Posiadanie tego listu nie zmieni prawdy!
Zacisnęła mocno obie dłonie na rękojeści i zwróciła się w stronę dziewczyny na
dole. Dziewczyna poczuła dreszcze ze strachu.
-
Czekaj!! Możemy to jeszcze przedyskutować!
Lider
rzucił się biegiem na nią. Ona z kolei była zbyt wolna i nie zdążyła go pchnąć, więc mężczyzna
złapał nóż w swoje, duże dłonie.
-
Puść nóż!
-
Nie!
Desperacko
próbowała uwolnić swoje ręce z jego
uścisku. Powoli i inni dołączyli to walczącej dwójki.
-
Puść! Ktokolwiek… pomocy! – Krzyczała oszalała.
-
Oh! Nie dobrze, gdyby ktoś podszedł…
-
Po prostu się uspokój!
-
Nie! Ktokolwiek POMOOOCYY!!!
-
Jest zbyt ciemno, aby cokolwiek zobaczyć! Proszę skończ już ten niebezpieczny
nonsens!
Nagle
przestała stawiać opór. Mężczyzna
również przestał. Ale chwilę później zdecydowana rzuciła się na lewo. Nieświadomie przejeżdżając nożem po jego prawym
ramieniu, trysnęła świeża krew. Jego twarz skrzywiła się z bólu, a on sam
zachwiał się. Zrzuciła go…
-
Aaaaaa!!! – Krzyknęła dziewczyna z dołu.
Odwróciła się w prawo i spojrzała w dół. Zobaczyła
tam, jak chłopak przytrzymuje za rękę dziewczynę, która usilnie próbowała wbiec
po schodach na górę. Postawiła swoją
prawą nogę, gotowa do zbiegnięcia po schodach, jednak mężczyzna chwycił jej obie kostki. Za pomocą samej lewej
ręki, której nic nie było, starał się ją
unieruchomić.
Schody
za nią, a przed nią mężczyzna, który trzyma jej
obie kostki. Nie potrafiła się
uwolnić. Wyglądało to jak przeciąganie liny, ale zorientowała się, że powoli zbliża
się do młodego mężczyzny. Pozostali w napięciu, ostrożnie podeszli od tyłu,
aby zapewnić mu pomoc.
-
Poddaj się… chodź z nami!
-
Nie… NIE!
-
Dlaczego?! Po prostu porozmawiamy… może wtedy…
Uważnie
spojrzała na niego przez chwilę. Jej oczy na nowo zalały się łzami.
-
Kto tu jest prawdziwym zdrajcą?! Ja… nie chcę już ufać nikomu z was!
Jego
twarz natychmiast skamieniała ze strachu. Ręce rozpaczliwie przebierały w
powietrzu, aż w końcu zostały pociągnięte w tył.
-…
Wyciągnął
ręku ku niej, a z tyłu kolejne
cztery.
Wyciągnęła ku niemu dłonie, nadal trzymając nóż,
ale łapała tylko pustą przestrzeń.
Moment,
w którym spadała po schodach zdawał się odbywać w zwolnionym tempie, jak
również wszyscy zastygli w bezruchu, jak gdyby byli przedmiotami uczestniczącymi
w scenie z niekończącego się koszmaru. Leżała
bez ruchu, u podstawy schodów z twarzą zwróconą do góry, światło zniknęło z
już pustych oczu. W jej klatkę
piersiową był głęboko wbity złoty nóż, którego nie puściła do samego końca.
Ciszę w holu przerwały oklaski.
To była pierwsza scena naprawdę tragicznego
przedstawienia.
Wspaniały prolog. Kiedy dalszy ciąg? <3
OdpowiedzUsuńniestety tłumaczenie idzie mi opornie, więc jeszcze trochę trzeba będzie poczekać >.< gome.
Usuń