Pięć lat później
Słońce leniwie wyłaniało się zza szczytów gór
znajdujących się w pobliżu Szkoły Div. Budynek z białego kamienia mienił się
wieloma odcieniami żółci i pomarańczy sprawiając bajkowe wrażenie.
Złote promienie, powoli oświetlały
pomieszczenia jasnymi wstęgami światła padającego przez okna. Odrobiny kurzu
odprawiały własne tańce przy akompaniamencie świergotu ptaków. Choć świt ledwo
nastał, w budynku nikt już nie spał.
Kucharki w kuchni już przygotowywały
śniadanie, sprzątaczki kończyły swój poranny obchód, a służące szybko i z
gracją przemierzały długie korytarze przygotowując wszystko na początek dnia.
Ledwo godzinę później głównym korytarzem szkoły
przeszła wysoka kobieta o jasnoniebieskich włosach upiętych w dwa, długie
kucyki. Echo jej kroków roznosiło się po całym budynku. Na dźwięk jej cienkich
obcasów z pokorą oraz wielkim szacunkiem wszystkie dziewczęta kłaniały się w
pas. Żadna z nich nie odważyła się podnieść głowy, dopóki kobieta nie zniknęła
w głębi korytarza. Jej długa, czarna suknia sunęła po posadzce przy
akompaniamencie delikatnego stukania wysoką, czarną laską. Od kobiety biła
głęboka powaga oraz siła. Jej kroki były szybkie i zdecydowane. Z twarzy bił
obojętny chłód potęgowany srebrną maską zasłaniającą oczy w taki sposób, iż
wydawało się że ich tam nie ma.
Kobieta kierowała się do Sali Głównej
Akademii. Wielkie, dębowe drzwi otwarto na oścież w idealnie wyliczonym czasie,
tak że nie musiała się zatrzymać aby przez nie przejść. Nie spoglądając na boki
weszła na wysoki podest. Z pełnią powagi stanęła przodem do pełnej sali młodych
dziewcząt. Z godnie z panującymi zasadami najbliżej „sceny” siedziały
najmłodsze wychowanki – mające trzy latka, a najdalej kończące piętnasty rok
życia.
„Moje drogie, witam was serdecznie. Moje
kochane córki, przyjmijcie moje błogosławieństwo na dzień dzisiejszy. Sprawcie
się również dobrze na dzisiejszych próbach, aby nasza rodzina nie musiała
ponieść kolejnych strat. Jestem rada, iż jest nas tak dużo. Moje kochane,
najstarsze córy. Dziś rozstrzygnie się was los! Cieszyć się dziś będziemy, gdy
określi się już wasze przeznaczenie. A teraz rozejdźcie się. Nie traćcie tego
pięknego dnia!” – Pomimo krótkiej przemowy, jak i radosnego przesłania, głos
mówczyni nie zdradzał żadnych emocji.
Również zebrane uczennice siedziały cicho i
spokojnie słuchając z największą uwagą słów mentorki. Żadna, nie ruszyła się nawet
o milimetr. Żadna, nie zaczerpnęła głośniej oddechu. Jednak, gdy niebieskowłosa
skończyła mówić wszystkie, jak na jakiś znany tylko sobie sygnał wstały i
ukłoniły się w tym samym momencie, mówiąc: „Wszystko dla Waszej Wysokości,
Matko Wyrocznio.” A po opuszczeniu pomieszczenia przez kobietę, dziewczęta w
ciszy wyszły z Sali.
Uczennice poruszały się w grupach, które
odpowiadały wiekowi oraz uzdolnieniom w starszych klasach. Każda z nich
wchodziła do innego pomieszczenia, gdzie odbywały się zwykle zajęcia, lecz w
tym dniu stały się salami egzaminacyjnymi. Każda wychowanka szkoły dla Div, co
roku przechodziła testy mające za zadanie określenie jej zdolności. Osoby,
które nie zdały odpowiednich przedmiotów były wydalane. Oczywiście nie była to
akademia dla samych śpiewaczek. Nie każda dziewczyna zostawała następną Divą.
Adeptki szkoliły się również na kolejną wyrocznię, wojowniczki i różnego
rodzaju służące. Lekcje, jak i testy były dostosowywane do wieku.
Niezmienny był rozkład dnia. Pobudka tuż
przed świtem, aby gdy tylko wzejdzie słońce stawić się na porannym przywitaniu
Wyroczni. Później czterogodzinne zajęcia poranne, śniadanie, trzygodzinne
zajęcia wczesno południowe, w okolicach godziny czternastej „czas wolny” przez
dwie godziny, obiad, pięciogodzinne zajęcia południowe, kolacja, wieczorna
ceremonia, godzinne zajęcia wieczorne i powrót do pokoju przed godziną 22-23.
Każda z wychowanek miała też przydzieloną
własną pokojówkę. Dziewczynę, która ukończyła szkołę co najmniej dziesięć lat wcześniej,
której zadaniem było mieć oko na podopieczną, jak i pomoc w rozwijaniu jej
umiejętności. Miały być kimś w rodzaju starszej siostry.
Późny wieczór
Do jednej z sypialń spokojnym, płynnym
krokiem weszła pięcioletnia dziewczynka. W pomieszczeniu czekała na nią wysoka,
szczupła nastolatka ubrana w białą sukienkę pokojówki. Jej włosy w kolorze
śniegu sięgały jej do pasa. Przewiązywała je srebrną wstążką na wysokości
karku. Rzadka grzywka ledwo sięgała jej ciemnoczerwonych oczu. Z delikatnym
uśmiechem i ukłonem przywitała niziutką blondynkę, która ze spokojem przytaknęła
tylko głową w odpowiedzi na jej gest.
„Słyszałam, że panience udało się zdać
wszystkie egzaminy, gratuluję”– odezwała się białowłosa zamykając za
dziewczynką drzwi.
„Nie było tju… tludnio” – odpowiedziała lekko
jeszcze sepleniąc.
„Trudno” – poprawiła machinalnie rozmówczyni
– „nie mniej uzyskałaś jedne z najwyższych not w Twoim roczniku.”
„Podiobnio” – powiedziała siadając na łóżku
ze spuszczoną głową.
„Podobno. Coś nie tak?”
„Nić takiego.”
„Przecież widzę, że coś Cię trapi. Zobaczmy…”
– powiedziała biorąc do ręki kilka zwojów, na których były rozpisane
poszczególne umiejętności blondwłosej. – „Podczas podstaw medytacji ani razu
nie drgnęłaś. Jednak Twój oddech był zbyt szybki… Podziwiam Cię. Wytrzymać w
jednej pozycji przez trzy godziny bez jakiegokolwiek ruchu… Zajęcia ruchowe
zdałaś najlepiej. Żadnej skargi. Popołudniowy test z mowy zdałaś nie najgorzej,
ale będziesz musiała się przyłożyć do poprawnej wymowy. A dzięki swoim wysokim notom
nie musiałaś uczestniczyć w wieczornych poprawkach. Jestem dumna z Twoich
wyników.” – Powiedziała zwijając pergaminy, spoglądając jednocześnie radosnymi
oczami na dziewczynkę.
„Ale nikt mnie nie lubi” – odpowiedziała
niebieskooka.
„Tak to już jest, ale nie przejmuj się tym.
Mało osób będących tutaj ma dobre kontakty z innymi. To nie jest nic złego. A
teraz idziemy spać. Jutro zaczynasz następny rok nauki. Musisz wypocząć.”
„Dobzie, Haku” – odpowiedziała dziewczynka
zeskakując z łóżka. Yowanne pomogła jej się przebrać w koszulę nocną. Po czym
siedziała przy małej, aż niebieskookiej nie zmorzył sen.
Dwa lata później
„Życz mi dzisiaj dużo szczęścia Haku” –
powiedziała pewnie siedmioletnia blondynka przeglądając się w wysokim lustrze.
„Oczywiście panienko” – odpowiedziała
poważnie białowłosa. – „Dzisiejsze egzaminy będą należeć do jednych z
trudniejszych…”
„Dam sobie radę. Podstawy tańca opanowałam,
śpiew też mam dobry, medytacje zdaję na zajęciach bez problemu. Czytam i piszę
równie sprawnie…”
„Tak samo nie potrafisz przestać mówić.” –
dodała zaczepnie służąca. – „Nie mówiąc o tym, że kochasz się stroić.”
Blondwłosa dziewczynka oblała się rumieńcem.
To była prawda. W przeciągu ostatnich dwóch lat jej wymowa się znacząco
poprawiła. Nie sepleniła już prawie w ogóle. Wszystko dzięki wielu rozmowom
pomiędzy opiekunką, a młodą uczennicą. Jednakże przez to, że dziewczynka
rozmawiała tylko z nią i tak dużo, niebieskooka często się zapominała przy
innych i bardzo często przegadywała same nauczycielki, za co była ostro
karcona. Uznawano to za niesubordynację wobec surowych zasad panujących na
terenie szkoły.
„Tym razem będzie inaczej i nie powiem niczego
zbędnego” – zapewniła niebieskooka i tanecznym krokiem opuściła sypialnię.
Późnym popołudniem
„Twoja podopieczna, nie traktuje lekcji
poważnie” – powiedziała poważnie wysoka, niebieskowłosa kobieta stojąca przodem
do okna przyglądając się zabawie młodych uczennic. – „To naprawdę bardzo
niepokojące.”
„Moje najszczersze przeprosiny mości
wyrocznio” – powiedziała białowłosa służąca w głębokim ukłonie. – „Staram się
jak tylko mogę, ale ona ma za dużo energii i…”
„DOŚĆ! Nie chcę słuchać żadnych wymówek. Masz
utemperować jej charakter. Nie potrzeba tutaj diw zbyt energicznych. Najgorsze,
że egzaminy zdaje zadowalająco” – dodała kobieta z przekąsem – „nie chcę się
pozbywać tak utalentowanej uczennicy. Szczególnie TEJ uczennicy. Rozumiesz?”
„Tak pani, zajmę się nią jeszcze pilniej. Co
tylko rozkażesz. Przypilnuję Rin, nie będzie już sprawiać kłopotów.”
„Dobrze, bardzo dobrze. Dziewczynka ma wielki
potencjał i my mamy za zadanie go wykorzystać. Masz dwa lata. Jeśli nie
wykażesz się odpowiednimi kompetencjami…”
„Rozumiem wyrocznio.” – Dodała pośpiesznie
Haku. – „Wychowam tę dziewczynkę zgodnie z oczekiwaniami Waszej Wysokości.
Spełni ona wszelkie wymagania, Jaśnie Pani.”
„Oczekuję lepszych rezultatów. Możesz
odejść.”
Służąca bez zbędnych słów wyszła z pomieszczenia.
Nie była jedyną służącą-opiekunką, która została tego dnia przyzwana do
Wyroczni. Na korytarzu minęła się z kilkoma innymi, które usłyszały podobną
naganę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz