Informacja

19.03.2016

Aktualny stan opowiadań:
(nie wymienione opowiadania są zakończone)

* Bad End Night - rozdział pierwszy (postęp: 2/10 gotowa)
* Dolls - 4 rozdziały
* Synchronicity ~ Another Story - 8 rozdziałów
* KHR! Yui - 1 rozdział

Pozdrawiam,
Anastia

sobota, 29 listopada 2014

~ 03. Szkoła ~


„Niepokoi mnie ilość dziewcząt w mojej szkole” – powiedziała poważnie niebieskowłosa kobieta przeglądając raport jednej z podwładnych. – „Przez ostatnie dziewięć lat ilość kończących szkołę jest za mała. Dlaczego?”
„Jaśnie Pani, to nie jest wina nauczycieli tylko dzieci…”
„Też tak uważam. Aktualnie mamy dziewczęta w wieku dwunastu, dziewięciu, siedmiu i dwóch lat. Jednakże najstarszych dziewcząt jest ledwo dziesięć. Ilość młodszych też niezbyt mnie zadowala. Czy naprawdę mało jest uzdolnionych dzieci w tym królestwie? W tym roku również zarządzam zbiórkę.” – Powiedziała bardzo poważnie kobieta. – „Poinformuj kapłanów. Mają stawić się dzisiaj po śniadaniu po edykty.”

Podwładna w odpowiedzi głęboko się ukłoniła i szybkim krokiem wyszła z pokoju. Sprawnie lawirowała pomiędzy kolejnymi korytarzami budynku. Odgłos jej marszowych kroków niósł się po Akademii nie zakłócając codziennych zajęć. Słońce wstało kilka godzin wcześniej, co oznaczało, że rozpoczęły się lekcje z porannych medytacji. Lecz posłanniczki nie interesowały młode adeptki. Nie zmieniając tempa przemierzyła błonie, a później i ogród pałacu, w którym mieściła się szkoła dla dziewcząt. Przystanęła na chwilę dopiero dochodząc do kamiennej bramy, w której znajdowały się ciężkie drewniane drzwi. Stanowczym ruchem zastukała w nie. Nie kazano jej długo czekać. Po niecałej minucie od ostatniego uderzenia w okienku na wysokości jej twarzy ukazało się oblicze mężczyzny w wieku około trzydziestu lat z białym kapturem na głowie oraz przewiązaną niebieską opaską na czole.

„Kto przysyła i w jakiej sprawie?” – Zapytał mężczyzna.
„Jej Wysokość Wyrocznia kazała przekazać wiadomość dla Najwyższego Kapłana.” – Odezwała się służbiście dziewczyna.
„Wejdź.” – Powiedział mężczyzna uchylając drzwi.

Nie czekając na dalsze instrukcje posłanniczka przeszła przez bramę i znalazła się na dziedzińcu sąsiedniej szkoły. Plac był o wiele mniejszy niż ten przed damską akademią, jak i cały został wybrukowany. Dookoła niego stały drzewa stanowiące naturalny krąg. Przed nimi stały okrągłe kamienne ławy, w tym momencie pełne młodych mężczyzn zawzięcie studiujących notatki. Głowy uczniów podniosły się jednocześnie, gdy tylko usłyszeli odgłos stuknięć kobiecych obcasów na kamiennej ziemi. Jednak przybyłej to nie interesowało. Śmiałym krokiem podeszła do głównych drzwi i bez pytania je otworzyła. Przeszła przez główny korytarz, jakby znajdowała się u siebie, wspięła się po kamiennych schodach i stanęła na ich szczycie, przed kolejnymi, dębowymi drzwiami. Zapukała wyuczonym sposobem. Mocne uderzenie, dwa słabe i dwa mocniejsze. W odpowiedzi usłyszała „Proszę” zza drzwi. Dziewczyna weszła spokojnym krokiem do pokoju. Z największym szacunkiem podeszła do starego mężczyzny siedzącego za biurkiem i przekazała polecenie Wyroczni.

„Możesz przekazać Jej Wysokości, że od razu jak uporamy się z niesfornym kadetem, wypełnimy nasze zadanie.”
„Jej Wysokość Wyrocznia spodziewa się natychmiastowej reakcji.” – Powiedziała dziewczyna trochę ostro, wskazując na status polecenia mistrzyni.
„Jestem tego świadom…” – odpowiedział mężczyzna lekko zakłopotany. – „Już dziś wyślę kilka grup do wiosek. Mam ograniczoną ilość podwładnych, gdyż dzisiaj również pełnią straż…”
„Przekażę pańską decyzję Jej Wysokości Wyroczni. Miejmy nadzieję, że będzie zadowolona z wysłania już dziś, większości pańskich ludzi.” – Odpowiedziała pewna siebie wychodząc tanecznym krokiem z pomieszczenia nie zwracając uwagi na delikatny głos sprzeciwu człowieka za nią.
„Ani odrobiny szacunku dla Pańskiej godności” – stwierdził niechętnie jeden z podwładnych kapłana. – „Co one sobie wyobrażają po drugiej stronie muru…”
„To nie tak.” – Odpowiedział Najwyższy Kapłan drapiąc się po głowie. – „Przychodząc tutaj reprezentowała Jej Wysokość, a to daje jej prawo do tego typu wypowiedzi. Rozmawiając z nią rozmawiamy z Jej Wysokością Wyrocznią.”
„Przecież to Król rządzi państwem, nie trzeba panie JEJ słuchać…”
„Tak Ci się tylko wydaje. Tylko Ci się tak wydaje, z mocą smoka jeszcze nikt nie wygrał.” – Powiedział posępnie łapiąc się za prawe ramię. Ramię, które nosiło ślad sprzeciwu sprzed kilkudziesięciu lat. Ślad nie wykonania rozkazu Wyroczni.

***

„Haku! Yowanne Haku! Gdzie się ta dziewczyna podziewa?! Ja jej dam, obijać się w czasie pracy!” – Powiedziała z przekąsem starsza kobieta ubrana w prostą błękitną suknię z białym fartuchem z przodu. Była to główna służąca, która jako jedyna od wielu lat miała wstęp do komnat Wyroczni. Oprócz pomocy Jej Wysokości miała za zadanie rozdzielić obowiązki pomiędzy pozostałą służbę w damskiej części Akademii – szkole Div.
Było już popołudnie, a to oznaczało, że pierwsze niemowlęta miały lada chwila zostać przyniesione do zamku. Wszystkie służące zostały o tym poinformowane natychmiast. Każda zajmowała się starymi salami doprowadzając je do porządku. Jedne czyściły ściany, inne prały pościel lub szykowały ubranka albo przygotowywały jedzenie. Jednakże najważniejszym zadaniem przed przyjęciem dziewczynek było dopasowanie do nich opiekunek. Dobór guwernantki nie był przypadkowy. Zgodnie z listą imion dziewczynek, kierując się nazwiskami i wiedzą o danej rodzinie była przydzielana służąca, która najlepiej, najszybciej znajdzie wspólny język z podopieczną. W tym roku za wstępny przydział odpowiedzialna była Yowanne Haku. Służąca, która miała w sobie dar Wyroczni. Choć był on za mały, aby mogła dostać najważniejszą funkcję dla państwa. Dlatego została wybrana na drugą w hierarchii służącą. Jej przeczucia prawie zawsze się sprawdzały. Miała rękę do ludzi, dzięki czemu każda z jej podopiecznych rozwijała się wręcz idealnie.
Po trzech godzinach biegania po całym pałacu, stara służąca odnalazła białowłosą na tarasie, gdzie razem ze swoją podopieczną czytała jakąś książkę.

„Ekhem, czy ty nie masz nic innego do zrobienia, Yowanne?”
„Ah! Przepraszam, że nie powiadomiłam pani o moich planach z panienką…” – Szarooka speszyła się.
„Niech panienka wraca do pokoju albo sama posiedzi w ogrodzie” – powiedziała z przekąsem służąca. – „A my schodzimy na dół. Mamy masę roboty. Nie ma czasu na popołudniową herbatkę. Panienka nam wybaczy” – delikatnie spuściła głowę w kierunku dziewczynki, po czym odwróciła się do niej tyłem.
„Proszę mi wybaczyć, dokończymy naukę później.” – Powiedziała zarumieniona służąca i udała się w ślad za przełożoną.

***

Ciemnowłosy chłopak siedział na parapecie okna i wpatrywał się w błękitne niebo. Jego granatowe szaty ze zdobieniami czarnymi lub w bardzo ciemnym odcieniu fioletu pasowały do jego ciemnoniebieskich włosów. Wokół szyi, jak zawsze miał luźno założony biały szalik. Swoimi błękitnymi oczami wodził od chmury do chmury, a potem zwracał swój wzrok ku niewysokiemu, ale mocnemu murowi oddzielającego część męską szkoły od damskiej. Z lekkim westchnieniem przyglądał się ze swojego miejsca na bujny ogród z drugiej strony, tak odmienny od surowych statuetek zdobiących dziedziniec Akademii Kapłanów.
Sama szkoła, tak jak i szkoła Div nie kształciła swoich studentów tylko w jednym kierunku. Głównym kierunkiem jest nauka kapłańska. Uczono przede wszystkim poprawnego recytowania modlitw oraz ruchów do wybranych ceremoniałów. Największym zaszczytem było zostanie Najwyższym Kapłanem, który zaraz po Wyroczni miał największą władzę na terenie szkoły oraz posiada znaczny wpływ na politykę. To On wraz z dwoma najbliższymi asystentami jest odpowiedzialny za poprawnie przeprowadzoną Ceremonię Przeniesienia oraz Zamiany. Jest prawą ręką Wyroczni, dlatego również jest rektorem męskiej uczelni.
Kolejnymi ważniejszymi kierunkami było rycerstwo i magia. Część uczniów szkoląca się na żołnierzy w znacznej mierze była zwykłą arystokracją kraju lub bogatszymi mieszczanami, którzy nie mieli problemów z wydawaniem ogromnych sum pieniędzy na odpowiedni ekwipunek. Natomiast magów przyprowadzano, gdy tylko pojawiły się najmniejsze nawet ślady talentu.
Niektórzy uczniowie byli pierwotnie szkoleni na śpiewaków dla smoka, ale z różnych powodów odpadli w trakcie nauki.

Niebieskowłosy student ciężko westchnął, gdy jego uszu doszło niezbyt dyskretne chrząknięcie. Powoli odwrócił głowę. Obok niego, na szczycie schodów stał inny uczeń. Miał krótko ścięte różowe włosy i granatowy strój. Długą, luźną szatę i przekrzywioną czapkę z doszytymi złotymi koralikami. W ręku trzymał zwinięty pergamin.

„Hej, Kaito!” – Przywitał kolegę przybyły.
„Witam Cię, Yuma. Czemuż to mi dziś przeszkadzasz?” – Odpowiedział.
„Mógłbyś nie mówić do mnie tak służbowo, przecież jesteśmy z tego samego roku i przyjaciółmi…”
„Tak, tak” – Kaito machnął ręką na znaną mu już wypowiedź przyjaciela. – „Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.”
„Najwyższy Kapłan dostał rozkazy z góry. Dzięki czemu i my mamy coś do zrobienia.”
„To co nam się trafiło?” – Zapytał niebieskowłosy schodząc z parapetu.

„Kadeci ostatniego roku Yuma i Kaito, zgodnie z zarządzeniem siakim i owakim bla, bla, bla… dnia jutrzejszego mają zapewnić ochronę uczennic Akademii dla Div podczas ich co miesięcznego pobytu za murami. Ostrzega się kadetów przed… no wiesz, co tam pisze.” – Powiedział puszczając oko do przyjaciela jednocześnie zwijając rulon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz