Informacja

19.03.2016

Aktualny stan opowiadań:
(nie wymienione opowiadania są zakończone)

* Bad End Night - rozdział pierwszy (postęp: 2/10 gotowa)
* Dolls - 4 rozdziały
* Synchronicity ~ Another Story - 8 rozdziałów
* KHR! Yui - 1 rozdział

Pozdrawiam,
Anastia

niedziela, 15 grudnia 2013

Drugi plan ~ Robot - Kształtowanie "piersi"




Nie wiem, ile czasu minęło od mojego przebudzenia. Naukowcy mówią, że pięć lat. Jednak sam nie mam możliwości sprawdzenia tej informacji. Podczas tego okresu zacząłem rozumieć, o czym mówił Emtioss. Często wychodzę z głównego pomieszczenia w tym samym czasie, co on.

Najczęściej udaję, że śpię, aby starsi zostawili mnie samego. Za każdym razem, gdy wracam widzę w ich oczach chęć wyciągania informacji ze mnie. Ponoć moje wspomnienia są ciekawe. Słucham wypowiedzi innych jednocześnie zestawiając je z moimi przemyśleniami. Rozmawiają między sobą, o tym co widzą. Mnie tylko interesuje moment, w którym zaczęliby opisywać uczucia dokładniej. Zabroniono nam dotykać się wzajemnie, więc co najmniej pół metra odstępu mamy między sobą. Kilku ze starszyzny próbowało wyjść z pomieszczenia na własną rękę. Zawsze dowiadywali się o tym naukowcy i następnego dnia były te osoby zabierane. Nikt z awanturników jeszcze nie wrócił.

Z każdą kolejną wizytą we wspólnej Sali, gdzie po kilku z nas sadzają na krzesłach i zakładają hełmy na głowę, wiem coraz więcej. Coraz więcej rozumiem. Pytania badaczy również stały się bardziej rozbudowane. Nie kryję się z niczym. Emtioss również już przestał. Zmienił się również sposób naszego traktowania. Stali się bardziej oschli i ostrożni. Są cały czas poważni, a mnie zaczynają nurtować pytania, na które nie poznam odpowiedzi. Czemu jesteśmy izolowani? Po co ta aparatura? Co się dzieje z tymi, którzy próbują się sprzeciwić? Czemu nikt tutaj się nie uśmiecha? Dlaczego wszyscy są tacy chłodni? Czy będę mógł kiedyś wyjść na zewnątrz? Zobaczyć słońce? Nikt nie odpowie mi na te pytania, a to sprawia, że dziwnie się czuję. Mogę powiedzieć, że na pewno nie lubię tego uczucia.

Teraz również siedzę w naszym pokoju do odpoczynku. Tym razem jest spokojnie. Nikt nie mówi. Wszystkich, którzy rozmawiali zabrano kilka godzin temu. Zaczynam się godzić z tym, że oni nie wracają. Moja pierś staje się coraz bardziej kompletna. Czuję się o wiele lepiej niż po przebudzeniu. Jednak naukowcy tego nie widzą. Z drugiej strony czuję, jak coś się zaciska w piersi, na gardle kiedy zauważam przewagę nic niewiedzących nad takimi jak ja.

Usłyszałem jakiś dźwięk. Otworzyły się drzwi do pomieszczenia. Weszło przez nie pięciu naukowców. Oznaczało to, że kolejna piątka pójdzie do pomieszczenia z krzesłami. Zobaczyłem, jak wskazują na dwójkę mi nieznanych osób, potem zawołali Emtiossa i Zuci, dziewczynę która próbowała rozmawiać o doświadczeniach na początku. Czwórka wybranych już była za progiem, gdy wywołano i mnie. Bezzwłocznie wstałem. Poszedłem za nimi. Jednak tym razem zaprowadzili każdego z nas do osobnego pomieszczenia. Wprowadzono mnie do sali pełnej monitorów. Naukowcy chodzili tam i z powrotem. W rękach mieli różne papiery, niektórzy je czytali inni coś pisali. Widok stołu na środku Sali przypomniał mi, skąd pamiętam to miejsce. Tutaj się obudziłem po raz pierwszy. Kazano mi się położyć. Potem poprzyczepiali do mnie jakieś przyssawki z rurkami. Podłączyli do aparatur.
- Leż spokojnie. Nie zrobimy Ci krzywdy. Musisz przejść przegląd. Jak każda maszyna.
- Maszyna? – Powtórzyłem bezrozumnie.
- Och, tak. Za chwilę będzie po wszystkim – powiedziała poważnie i przełączyła jakąś wajchę. Poczułem, jak prąd przechodzi przez całe moje ciało. Coś co w mojej piersi miarowo stukało, nagle zaczęło spowalniać. Kiedy zdałem sobie sprawę, że tracę świadomość, mocniej zacząłem mrugać, wymachiwałem rękami, kopałem w powietrze, a oni tylko coś zapisywali. Wraz ze zmniejszaniem ilości prądu, robiłem się spokojniejszy.
- No, no. Twoja „pierś” jest prawie ukończona. Dzisiaj ostatni raz zobaczysz wspomnienia – usłyszałem, gdy mnie odłączali.
- Ostatni…
- Tak, jak pozostała czwórka. Chodź. – Posłusznie wstałem ze stołu i poszedłem za krótkowłosą panią doktor.

Po raz, który idę tym korytarzem? Tym holem z drzwiami z każdej strony? Nigdy nie wprowadzono mnie do żadnych innych niż środkowe po lewej. Tym razem było tak samo. Jednak przystanąłem na ułamek sekundy i spojrzałem w głąb korytarza. Kryło się tam jasne światło, całkowicie inne niż te od lamp, które świecą od samego początku. Wchodząc do Sali poczułem się trochę nieswojo. Byłem jedynym, który coś wiedział. Widziałem to w oczach pozostałych. W umyśle, echem powtarzały się słowa pani naukowiec, która mówiła, że to ostatni raz, gdy usiądę na tym krześle. Ale co to znaczy?
- Usiądź i nie myśl o niczym – rozkaz wydawany mi przez lata. Czyżbym słyszał i wykonywał go po raz ostatni?
Kolejne obrazy tym razem na każdym jest tylko mężczyzna i kobieta. Różne scenerie tylko te dwie osoby. Nie widziałem twarzy, nie słyszałem głosów. Tylko obrazy. Przeróżne obrazy. Potem widziałem kobietę we krwi. Innych mężczyzn z zaczerwienionymi ubraniami. Coś mi mówiło, że to nie jest moje, ale jeśli nie moje to czyje? Moje ciało przeszywały dreszcze raz po raz. Nadal nie rozumiem o co tu chodzi. Wiem, co to są uczucia, ale… czyżbym ich nie chciał? Co się tu dzieje? Gdy pokaz się skończył zobaczyłem, że kobieta patrzyła na mnie całkowicie pustym wzrokiem.
- Miałeś o niczym nie myśleć. Chodź za mną – posłusznie zszedłem z krzesła i poszedłem za nią. Spodziewałem się, że pójdziemy z powrotem. Jak zwykle do Sali, gdzie będę czekał na ponowne wezwanie. Lecz tym razem zaprowadzono mnie bliżej światła. Gdy wprowadzono mnie do tamtego miejsca poczułem to. Poczułem, jak w mojej piersi zaczęło się coś poruszać. Serce, mój umysł znalazł odpowiednie słowo. Serce zaczęło bić mocniej. Usłyszałem jakiś stłumiony głos. Obróciłem głowę w prawo. Pod ścianą siedzieli Emtioss i Zuci. Zabandażowani, związani tak mocno, że nie byli skłonni się poruszyć. Coś wyjękiwali, ale nie dało się rozróżnić słów przez bandaże na ich ustach. Za nimi lekko z prawej zobaczyłem, jak innych w podobnym stanie kładą na taśmę, a tamci trafiają do pieca.
Nie, nie chcę – pomyślałem ze strachem.
- Fleeing – odezwała się poważnie kobieta – stałeś się dzisiaj kompletny.
Nie, nie chcę. Wcale nie. Chcę wrócić do poprzedniej Sali.
- Chodź z nami – powiedział mężczyzna kładąc mi dłoń na ramieniu i odwracając do siebie.
Nie, nigdzie nie idę.
- Chodź z nami – powtórzył mocniej.
- Nie! Nigdzie nie pójdę! – Powiedziałem i wyrwałem się z uścisku. Coś z wewnątrz kazało mi uciekać, więc tak zrobiłem. Pobiegłem w stronę upragnionego światła.
Za mną w pogoń rzuciło się kilku naukowców. Gonili mnie, a ja przebiegałem przez kolejne stanowiska, aż znalazłem się w miejscu, gdzie sufit był jasnopomarańczowy i bardzo, bardzo wysoko. Jednak ściana przede mną zdawała się być niższa niż powinna. Coś jak przegroda. Nadal biegnąc jeszcze przyśpieszyłem i skoczyłem. Udało mi się skoczyć na tyle wysoko, aby przeskoczyć ciemny mur. Będąc w najwyższym punkcie kątem oka zobaczyłem, jak naukowcy rzucają swoje papiery na ziemię, a przed sobą ujrzałem wschód słońca. Słońce, moje upragnione Słońce. Przeskakując mur źle wylądowałem i upadłem na kolana. Przyłożyłem dłoń do policzka, gdzie poczułem jakieś ukłucie. Okazało się, że mam małą rankę. Rankę. Podniosłem wzrok do nieba. Widziałem słońce, widzę niebo, upadłem. Jestem… jestem wolny.

1 komentarz: